Z psem w góry Beskid Śląski – Szczyrk weekend
W tym roku nasze wakacje były wyjątkowo krótkie. Co prawda urlopu wychodzi mi 16 dni, ale na wczasy wyjechaliśmy tylko na długi weekend sierpniowy. Plany się pozmieniały więc i nocleg szukaliśmy dopiero początkiem sierpnia. Pech chciał, że cała Polska postanowiła zrobić sobie wypoczynek w ten weekend i znaleźć coś graniczyło z cudem. Chcieliśmy nocleg w Szczyrku, ale będąc w rozpaczy wysyłaliśmy również zapytania do Wisły, Brennej i Ustronia. Wolne terminy były tylko w dwóch miejscach. Jeden ośrodek mocno hmm jak za czasów PRLa, plus opłata za psa jednorazowa 10-20zł. Drugi ośrodek oferował pokoje bez łazienki, w cenie 45 zł bez opłat za psa. Stwierdziliśmy, że jeżeli łazienka jest na dwa pokoje to nie ma się co zastanawiać, damy radę. Pokój mieliśmy całkiem spory, dwa łóżka, szafa, wersalka i stoliczek. Spokojnie było miejsce na rozłożenie psich misek i kocyka. Dodatkowo jako jedyni dostaliśmy balkon! 🙂 Na parterze znajdowała się wyposażona kuchnia z ogólnodostępną lodówką. Ośrodek nazywał się Markowe Usługi i był usytuowany na końcu Szczyrku wjeżdżając od Bielska Białej. Tak więc w tym ośrodku wasz pies będzie mile widziany :) Okolica również sprzyja wypoczynkowi w tym miejscu. Tak jak wcześniej pisałam jest praktycznie na końcu szczyrku, jest spokojnie, obok płynie rzeka. Uliczka w sam raz na wieczorne i poranne przechadzki. Będziecie zadowoleni z tego miejsca 🙂
Wyruszyliśmy w piątek późnym popołudniem i po godzinie 19 znaleźliśmy się już w Szczyrku. Widok nas trochę przeraził 😛 Ostatnie wspomnienia, to lekko zatłoczone miasto, teraz? Samochody ustawione były na chodnikach wzdłuż długości całego Szczyrku, a koło nich przechadzało się tłumy ludzi. Po rozpakowaniu wszystkich rzeczy wyszliśmy obadać sytuacje gdzie są pobliskie sklepy i ile mniej więcej czasu zejdzie nam dotarcie do miasta. I tak okazało się, że w piątkowy wieczór odbywały się jakieś ludowe koncerty, dlatego ruch był bardziej wzmożony.
Sobota. Prognozę pogody sprawdzaliśmy na bieżąco, każde z dni nie wyglądały zbyt obiecująco. Ruszyliśmy jednak w trasę, w plecakach z ekwipunkiem kurtek dla nas ludzi i dla psa. Był straszny zaduch, a na niebie kłębiły się coraz większe chmury. Trasa prowadziła na Klimczok. Początek trasy asfaltem, potem kratkami które były wyłożone w lesie i tutaj już zaczynała być ostra górka, potem dochodziło się do łagodnego punktu i od chaty wuja toma znów czerwony szlak prowadził po niezłej górce. Tym razem były to osuwające się kamienie więc trzeba było uważać. Potem szlak zamieniał się już taki jak lubię najbardziej, wąskie “korytarzyki” pomiędzy drzewami i krzakami, wtedy podejście staje się już łagodniejsze. Na sam szczyt dotarliśmy w samą porę. Bardzo się schłodziło i zaczął mżawić deszcz. Schowaliśmy się w schronisku i zamówiliśmy herbatę. Było multum ludzi przez jakieś kolonie, które na nasze szczęście za 15 minut się zebrały i spokojnie mogliśmy usiąść na ławce w holu z herbatą z cytryną (czas oczekiwania pół godziny 😛 kubeczek herbaty z cytryną 6zł). W między czasie na zewnątrz było coraz mniej ciekawie, więc domówiliśmy frytki (8zł, następne pół godziny czekania). Na koniec kolejka w toalecie następne pół godziny 😛 Przez te półtorej godziny przewinęło się tyle ludzi, że nie byli w stanie się pomieścić. Wyglądając przez drzwi w pewnym momencie nie było widać kompletnie nic, biała ściana. Z czasem dopiero zaczęła opadać. Odpoczęliśmy przez ten czas załamania pogodowego i ruszyliśmy ku zejściu. Ahh podsumowując, na Klimczoku jest schronisko! Możecie tam zjeść obiad, szybkie danie, wypić herbatę i piwo, możecie wejść z psem, możecie skorzystać za darmo z toalety. KLIMCZOK Wysokość n.p.m.: 1 117 m. Ruszając w dół dalej towarzyszyła nam lekka mżawka i mgła. Nie przeszkadzało to jednak w niczym 🙂 W sumie łącznie zeszło nam 17,22 km w czasie 4 godzin i 15 minut.
Niedziela. Rano obudziło nas duże słoneczko. Wychodząc na balkon nie było już tak kolorowo. Owszem ciepło, ale chmury burzowe kłębiły się w pobliżu. Wyszliśmy jednak na Skrzyczne. Ryzyk fizyk. Szliśmy kulturalnie szlakiem, kiedy inni wyjeżdżali wyciągiem krzesełkowym 😀 Na pewnej wysokości chciało mi się aż śmiać, my dreptaliśmy z tobołami na plecach, ciuchy sportowe, zajechani jak woły, a przed nami wyskakiwały Panie i Panowie, z torebką, odświętnie ubrani i pachnący z kilometra 😀 Wyszliśmy na górę i mimo, że wyglądaliśmy jak buraki cieszyłam się, że przeszliśmy tą trasę zresztą jak każdą inną na nogach. Na samym szczycie jest punkt widokowy i również schronisko w którym możecie się zatrzymać. Z racji, że chmury stawały się coraz brzydsze, a przed nami jeszcze trasa powrotna ograniczyliśmy się tylko do toalety w schronisku (1zł). Wejście do schroniska z psem możliwe, możecie nawet z nim przenocować. SKRZYCZNE Wysokość n.p.m.: 1 257 m. W sumie łącznie zajęło nam to 17,06 km w czasie 4 godzin i 45 minut.
Gdzie możecie zjeść dobre rzeczy z psem?
1. Green Pub – restauracja włosko–meksykańsko–polska.Wróciliśmy tutaj po dwóch latach zapamiętując miłą obsługę, możliwość wejścia do środka restauracji z psem oraz pyszne jedzenie. W tym roku przez dwa dni stołowaliśmy się również tutaj 🙂 Z psem nadal wejdziecie do środka i na zewnątrz, nie ma z tym najmniejszego problemu. Karta podzielona jest na trzy kuchnie jakie oferują. My zamawialiśmy dania meksykańskie które kosztowały bodajże 30zł. Porcje były tak duże, że nie wyjdziecie głodni 🙂
2. Maciejówka – restauracja typowo polska. Zjecie porządny niedzielny obiad, misa z rosołem, z której możecie dolewać sobie ile tylko zmieścicie, i kotleta z ziemniakami i surówkami. Serwują też dobrą pizze 🙂 Na zewnątrz, jak i w środku wejdziecie z psami.
3. Pierogarnia Bracka – zachciało mi się pierogów i tak znaleźliśmy to miejsce. Malutkie, powiedziałabym nie do końca widoczne z ulicy. Na zewnątrz kilka stoliczków i spokojnie wejdziecie tam z psami (nie wiem jak do środka, akurat było ciepło;) ) W karcie nic innego jak pierogi 😉 Pierogi na słono: z mięsem 17zł, ruskie 15zł, z kapustą i grzybami 15zł, ze szpinakiem i serem 17 zł, z soczewicą 15 zł. Pierogi na słodko: z jagodami 17zł, z jabłkiem i cynamonem 15zł, z wiśniami 17zł, z truskawkami 15zł, z malinami 17zł, z białym serem. Inne specjały deser lodowy 10zł, kefir 4zł, barszczyk 4zł. Pierożki z mięsem i jagodami pycha! Choć połączenie zabójcze, tym bardziej jeśli najpierw je się owoce 😀 Ciasto mięciutkie, pierogi świeże, naprawdę super.
4. Słodki Przystanek – czyli lody i naleśniki. Kosztowaliśmy tylko lodów, gałka z wafelku kosztowała 3zł. Lody znów trafione w dziesiątkę były pyszne 🙂 Na zewnątrz jest dużo krzesełek i stolików pod parasolkami, gdzie z psem możecie przycupnąć i spokojnie zjeść.
Szczyrk to według mnie idealne miejsce na wypoczynek z psem. Jest mnóstwo szlaków górskich, jest mnóstwo knajp gdzie wejdziecie z psami, są noclegi które przyjmą was z otwartymi rękoma, jest też miejsce na zwykły spacer wzdłuż rzeki Żylicy. Możecie więc porządnie się zmęczyć, albo wybrać też lajtową wersję 😉 Wrócimy tutaj jeszcze nie raz <3