-
Koniec 2017 roku
Mijający rok był dla nas prawdziwą dawką nowych doświadczeń, zmagań, walki, szczęścia, radości, budowania więzi, chorób, cieszenia się z małych sukcesów 🙂
Największą rewolucją było dołączenie do naszego teamu Naviśka, teraz w trójkę przemierzamy w rytmie bordera 😉 Plany było naprawdę spore, wystawy, seminaria, mnóstwo spacerów abyśmy mogli przebić zeszły rok. W rezultacie większość rzeczy musiała pójść na bok, kiedy walczyliśmy, żeby Navi mógł wrócić do normalnego funkcjonowania. I tak poświęciliśmy większość rzeczy, aby już na koniec 2017 móc cieszyć się dwoma brązowymi pieskami, galopującymi po łąkach bez żadnych problemów 🙂
Moje spacerowe postanowienie w 2017 się nie udało, miało być 3tys km, jest 2,2tys km, o ponad 300 mniej niż w zeszłym roku, a wyglądało to w miesiącach o tak;
Nic straconego, bo teraz wchodzimy w Nowy Rok z nowymi celami i możliwościami 🙂 Mam nadzieję, że wykonamy plan który przepadł w ubiegłym roku 🙂 Do tego wszystkiego zaliczamy jeszcze schudnięcie z Acco 😀 Kiedy siedzieliśmy większość czasu w domu z Navisiem, uzbierało się tu i ówdzie. Cała trójka przybrała, ale tylko Navi zdążył schudnąć 😀
Udało nam się również poznać nowych znajomych, tak samo zakręconych, którzy nie boją się brzydkiej pogody i razem wyruszaliśmy na błotne wyprawy 🙂 Spędzaliśmy wspaniale wolny czas, a w między czasie młody członek naszej rodziny mógł uczyć się psich zachowań i normalnych relacji psio-psich 😉
Nawet seminaria w tym roku były całkiem inne 🙂 Mając psa z wypracowanym warsztatem , i psa zupełnie świeżego, sama musiałam znaleźć się w tej sytuacji. Zwłaszcza dlatego, że Navi po takim odwyku w domu był zupełnie jak dziki koń, z którym zaczyna się od podstaw, gdzie praca na lonży to jedna z największych sukcesów. Oczywiście to metafora, bo psa nie lonżowałam 😀 Dla niego takim mega wyzwaniem było choćby siedzenie w miejscu bez emocji, w skupieniu, albo podążanie za mną w małym pomieszczeniu pełnym ludzi i psów. We wszystkim teraz odnajdujemy siebie nawzajem 🙂